wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 6.

Dzień dobry! 
Nie spodziewałam się, że dodam kolejny rozdział, jeszcze w tym samym miesiącu. Ale jak widać, wena mi dopisała :) Chociaż końcówka tak średnio mi się podoba...
Sprawdzałam kilkanaście razy tekst i mam nadzieję, że nie umknęła mi żadna literówka. Jeśli jakaś się natrafi, przepraszam, czasami trudno wszystko dostrzec.
Wytrzymajcie jeszcze trochę. Obiecuję, że od następnego rozdziału akcja nabierze tempa. Planuję za niedługo wprowadzić tego drugiego Pana ze szablonu ;))
Dziękuję za Wasze komentarze Patrzcie jak mnie zmotywowaliście, haha.
Pozdrawiam xx

~~*~~


Wzięłam głęboki oddech, ustawiając się przy jednym z boksów treningowych. Wybrałam ten znajdujący się na samym końcu pomieszczenia, głównie z tego powodu aby uniknąć jeszcze innych, wścibskich spojrzeń. Już i tak musiałam znieść towarzystwo tych dwojga.
Chwyciłam jedną ze strzał, leżących na metalowym stoliku obok mnie i wbiłam spojrzenie w oddaloną o kilkanaście metrów ode mnie tablicę. Przyjęłam odpowiednią postawę i naciągając bełt, wypuściłam powoli powietrze z płuc. Zanim jednak wystrzeliłam, starałam się całą swoją uwagę skupić tylko i wyłącznie na celu. Tylko to wcale nie było takie proste!
Cheryl – nie wiem nawet, po co - stała po mojej prawej stronie non stop coś komentowała. Zachowywała się tak odkąd tylko weszliśmy do budynku. No tak, przecież ona znała się na wszystkim najlepiej, nawet wtedy, gdy nie miała bladego pojęcia o danej rzeczy. Czułam jak powoli coś od środka mnie rozsadza.
Na dodatek mój mózg wciąż przypominał mi, że Steve znajduje się gdzieś za mną. Milczał odkąd zaczęłam trenować - za co byłam mu dozgonnie wdzięczna - ale i tak czułam na sobie jego spojrzenie, które uważnie śledziło każdy mój najmniejszy ruch. Zastanawiałam się, co on myśli o tym wszystkim i dlaczego niemal bez zastanowienia przystał na propozycję mojej przyjaciółki. Czy chciał spędzić ze mną więcej czasu z dala od Tony’ego? Czy tylko miał zamiar popatrzyć jak robię z siebie idiotkę i przy okazji mnie wyśmiać. Bo miał ku temu powody.
Byłam głupia, zgadzając się na to wszystko. Nie sadziłam, że tak bardzo będę tego żałować. Mój powrót do tego zajęcia powinien odbyć się w całkowicie innych warunkach. Zbytnio nie przepadałam za trenowaniem w obecności widowni, lecz widocznie dzisiaj musiałam się do tego przyzwyczaić.
Jak na razie cały pokaz wychodził mi koszmarnie. Jednak pomyliłam się, co do moich cudownych zdolności. W przeciągu pół godziny do tarczy oddałam już trzy strzały i każdy z nich nie był celny. Pociski albo lądowały tuż przed celem, albo mijały tablicę o kilka centymetrów. Winę zawaliłam na brak możliwości skupienia się z powodu obecności Steva i Cheryl. 
-Zróbże coś w końcu. Ileż można wpatrywać się w tą durną tablicę.- jęknęła rudowłosa, po kilku minutach ciszy, a ja wyprowadzona już całkiem z równowagi, oddałam strzał, nawet nie zastanawiając się nad tym gdzie powinnam celować. Oczywiście nie trafiłam w sam środek tarczy, ale ku mojemu zaskoczeniu, grot jakimś cudem utknął tuż przy samej krawędzi. 
Zrobiłam niezadowoloną minę. Jednak zawsze to było coś. Przynajmniej ta nie wylądowała na ziemi, jak jej poprzedniczki.
-Kurwa mać!- zaklęłam pod nosem, zaciskając dłoń na broni. Nie spodziewałam się, że może pójść mi aż tak źle. W liceum byłam jednym z najlepszych strzelców, zajmowałam miejsca na podium w różnych zawodach, a teraz?
-Hey, bez takich mi tutaj! Przecież nie jest tak źle. W końcu udało ci się trafić. No co?- dziewczyna skuliła się speszona, gdy odwróciłam głowę aby zmierzyć ją jednym ze swoich najgroźniejszych spojrzeń.
-Och, uspokój się, kobieto. Jesteś za bardzo podenerwowana.- na te słowa nie mogłam się powstrzymać i prychnęłam, co ona zignorowała i ciągnęła dalej:- Pomyśl o czymś przyjemnym. Zrelaksuj się. Weź głęboki oddech…- zaczęła udzielać mi rad, kładąc dłonie na moich ramionach. Zaciskając zarówno powieki jak i usta, ponownie zaczerpnęłam powietrza i niemal natychmiast je wypuściłam. Kochałam ją, serio. Traktowałam nawet jak siostrę, ale czasami po prostu nie potrafiłam znieść jej zachowania.
-Lepiej?
-Tak, dzięki.- burknęłam pod nosem, uwalniając się z jej uścisku i postanowiłam jeszcze raz spróbować. Lecz nie było mi dane wykorzystać tej próby.
-Super!- klasnęła w dłonie, ucieszona.- Może tym razem jak wyobrazisz sobie, że zamiast tego durnego plakatu, stoi przed tobą ten facet, który cię śledzi, trafisz idealnie w sam środek.
Znieruchomiałam, wpatrując się tępo przed siebie. Obie ręce opadły mi wzdłuż ciała, w geście totalnej bezradności. Nie! Czegoś takiego to już całkowicie się nie spodziewałam. Żeby wkopać mnie tuż przed Stevem? Czy to zostało przez nią zaplanowane wcześniej czy po prostu teraz wpadło jej to go głowy? Zresztą, nie ważne. Ona była niemożliwa! Miałam już tego serdecznie dość. Czy ja jej coś zrobiłam, że teraz tak mi się odpłacała?!
Zacisnęłam szczęki i zazgrzytałam zębami. Otwierałam już usta, aby w końcu dać upust swoim emocjom, które kotłowały się we mnie od początku tego dnia i podzielić się z nią co o tym wszystkim sądzę, ale wtedy do akcji wkroczył Rogers.
-Czekaj… Coś ty powiedziała?- jego głos zabrzmiał tuż za moimi plecami. Usłyszałam jak się zbliża i już po chwili stał po mojej drugiej stronie, ze skrzyżowanymi ramionami na piersi. Jego niebieskie tęczówki najpierw patrzyły na Cheryl, a później skupiły się na mojej osobie. Wiedziałam już, że nie wywinę się z tego tak szybko.
- O czym ona mówi Irmo? Ktoś cię śledzi?- pomiędzy jego brwiami pojawiła się pojedyncza zmarszczka, gdy swoim poważnym tonem zadał mi te pytania.
Ociągałam się z udzieleniem odpowiedzi. Nie miałam już ochoty dłużej ciągnąć tego przedstawienia, więc zajęłam się pakowaniem swojego łuku z powrotem do podłużnej walizki. Nagle dłoń Steva spoczęła na mojej. Drugą ręką delikatnie wyciągnął przedmiot z moich zaciśniętych palców i ułożył go na swoim miejscu, po czym łapiąc mnie za przedramiona odwrócił mnie w swoją stronę.
-Spójrz na mnie i odpowiedź na moje pytanie.
Pierwszy raz niechętnie to zrobiłam. Zazwyczaj uwielbiałam wpatrywać się w jego hipnotyzujące oczy, ale teraz było zupełnie inaczej. Jego spojrzenie wręcz paliło, nie potrafiłam długo wytrzymać, więc szybko odwróciłam głowę w bok. 
-Tak, Steve. Jednak widziałam go tylko dwa razy, tego samego dnia. Wcześniej nigdy nie zauważyłam czegoś podejrzanego, więc proszę nie róbmy z tego żadnej wielkiej afery! Może po prostu pomylił mnie z kimś innym.
-Jesteś pewna, że nie widziałaś tej osoby wcześniej?- spytał niemal zaraz, odsuwając swoje dłonie, przez co musiałam powstrzymać się aby głośno nie wyrazić swojego sprzeciwu. Pokiwałam energicznie głową.
-Tak. Jestem w stu procentach pewna.
-Dobrze, ale i tak sadzę, że trzeba o tym powiadomić innych.
Mając na myśli innych, mówił o Mścicielach. Och, nie. Jeszcze tego mi brakowało, aby banda superbohaterów stała się moimi prywatnymi ochroniarzami.
-Co? Nie! Steve, nie możesz tego zrobić! Przecież powiedziałam…
-A jeśli się mylisz?- wszedł mi w słowo.- Co jeśli ten ktoś chce, abyś myślała, że faktycznie nic ci nie grozi i tylko czekana odpowiedni moment, aby zaatakować? Nie możemy czegoś takiego ignorować. Nie w czasach, które nastały.- zamilkł, mierząc mnie wzrokiem.- Oni muszą się o tym dowiedzieć, Irmo.- odparł z naciskiem. Zacisnęłam dłonie w pięści, patrząc ponownie w bok. To był koniec. Pomimo tego, że chciałam nalegać, aby nie robił tego co sobie postanowił, byłam na straconej pozycji. Nic nie zmieniłoby jego zdania.
Kątem oka dostrzegłam Cheryl, która w ciszy przyglądała się całej tej scenie. Gdy napotkała mój wzrok, kąciki jej ust uniosły się w przepraszającym uśmiechu. Na to było już za późno.
-Dzięki wielkie, Stone.- warknęłam w jej kierunku, a ta szybko spuściła oczy na swoje splecione dłonie.




Kierując się instrukcjami Steva, w niemal godzinę dotarliśmy do miejsca, gdzie T.A.R.C.Z.A. miała swoją jedną z licznych siedzib w kraju i nie tylko. Po drodze musiałam podrzucić Cheryl do domu, ponieważ nikt spoza kręgu wtajemniczonych nie mógł poznać tego tajnego miejsca. Dziewczyna nie była zbytnio z tego zadowolona, wcale tego nie ukrywała, ale ku mojej uldze przyjęła to do swojej świadomości mimo wszystko. Uznała, że jeśli ja nie wybieram się już dzisiaj na zajęcia, ona też na resztę dnia pozostanie w swoich czterech kątach.
Nowa siedziba znajdowała się zupełnie poza obszarem miasta, na praktycznie totalnym odludziu. Droga przez pewien czas wiodła przez las, przez którą dotarliśmy na dużą polanę. Zaparkowałam samochód w cieniu drzew, a resztę drogi przebyliśmy pieszo.
Nie rozmawialiśmy prawie wcale. Chociaż w końcu nadarzyła się okazja, aby pobyć w swoim towarzystwie na osobności, nie wykorzystałam tego. Jakoś nie miałam na to ochoty. Rogers odzywał się tylko raz za jakiś czas, aby udzielić wskazówek gdzie mam się kierować, a tak poza tym siedział wpatrując się w milczeniu na krajobraz zmieniający się za oknem. Widocznie wyczuł, że po naszej sprzeczce nie mam humoru na jakąkolwiek konwersację.
Gdy prowadził mnie przez polanę, trzymałam się z tyłu. Wzrok przez cały czas miałam wbity w jego plecy. Mężczyzna co chwilę spoglądał przez ramię, aby upewnić się czy może czasem nie puściłam się biegiem w stronę samochodu. Za każdym razem, gdy napotkałam jego wzrok, miałam ochotę prychnąć. I tak nie miałabym z nim szans, chociaż na krótkich dystansach potrafiłam dać z siebie wszystko. W tym przypadku byłam jednak realistką i nawet w myślach widziałam swoją porażkę. On był żołnierzem, trenował niemal codziennie po kilkanaście godzin, nie miałabym żadnych szans.
-Jesteśmy na miejscu.- zatrzymał się kilka metrów przed małą drewnianą chatką, znajdującą się po drugiej stronie polany. Uniosłam brwi i parsknęłam sztucznym śmiechem.
-To jest ta cała nowa siedziba? Chatka leśniczego? Chyba sobie ze mnie żartujesz.
Spojrzał na mnie, uśmiechając się krzywo. Podszedł do drzwi, nacisnął klamkę i otwierając je, ruchem ręki zaprosił mnie do środka. Był to gest godny prawdziwego dżentelmena. Przeszłam obok niego, ale zawahałam się tuż przy progu. Poczułam jego dłoń między łopatkami, popychającą mnie lekko do przodu i moje ciało przeszył przyjemny dreszcz. Zacisnęłam wargi, powoli przekraczając próg. W międzyczasie uważnie zlustrowałam wnętrze chaty. 
Pomieszczenie, w którym się znalazłam było holem połączonym razem z salonem i innym małym pomieszczeniem, które pewnie grało rolę kuchni. Wywnioskowałam to po kilku szafkach, na których znajdowały się jakieś talerze, garnki i kubki oraz lodówce i stoliku z trzema krzesłami ustawionym przy małym oknie. Ściany były surowe. Zero obrazów, czy trofeów myśliwego w postaci wypchanych zwierząt, jedynie na podłodze wyłożony był zakurzony, stary dywan. Zauważyłam też małą szafkę z kilkoma książkami ułożonymi na półkach. Aby stworzyć pozory normalnego domku, w pokoju gościnnym znajdowała się dwuosobowa kanapa, mały stolik do kawy ustawiony tuż przy kominku.
Obróciłam się wokół własnej osi i stanęłam przodem do Steva. Przyglądał mi się z lekko przekrzywiona głową z majaczącym się w kącikach ust, uśmiechem.
-Gdzie są pozostali?- spytałam, mając oczywiście na myśli resztę Mścicieli. Jakoś nie zauważyłam ich obecności. Tym pytaniem chciałam też w końcu wypełnić tą niezręczną ciszę, jaka nas otoczyła.
-Teraz tak bardzo chcesz się z nimi widzieć?- uniósł z rozbawieniem brwi, robiąc kilka kroków w moja stronę. Odruchowo cofnęłam się do tyłu, ponownie zwiększając dystans między nami. Spuściłam na moment wzrok na podłogę.
-Po prostu chcę to już mieć za sobą.- odparłam siląc się na obojętny ton i znów powędrowałam oczyma do jego postaci. Steve skinął tylko głową. Wyminął mnie, kierując się do małej kuchni i zatrzymał się przed drzwiami, które dopiero teraz dostrzegłam.
Ruszyłam za nim. Stanęłam na palcach, chcąc widzieć cokolwiek poza jego ramionami. Dostrzegłam jak odkrywa jakiś panel z małą klawiaturą i szybko wystukał na niej kod, po którym usłyszałam ciche piknięcie. Tajemnicze drzwi syknęły cicho, uchylając się na parę centymetrów. Rogers otworzył je na oścież, ukazując mi wnętrze pomieszczenia. Okazało się, że za nimi znajduje się winda.
Stałam w bezruchu, całkowicie oniemiała. Zaczęłam też od razu zastanawiać się dokąd będziemy musieli zjechać. Winda raczej nie kursowała ku górze, co było oczywiste, tylko w dół. Do podziemi.
Przełknęłam głośno ślinę. Przyznam szczerze, czegoś takiego się nie spodziewałam. Jednak w duchu czułam uznanie dla organizacji.
Widocznie moja obecna mina musiała bardzo rozbawić Kapitana, bo po chwili do moich uszu, dobiegł jego stłumiony śmiech, który próbował zatuszować, zasłaniając pięścią usta. O tak! Było mi bardzo miło, że w końcu doprowadziłam go to śmiechu. W duchu wywróciłam oczami. Spojrzałam na niego kątem oka, unosząc brwi, a ten momentalnie przybrał poważny wyraz twarzy. Odchrząknął znacząco i ponowił swój gest, sprzed kilku minut, gdy byliśmy przed chatką.
-Nie każmy już im dłużej czekać.
Skinęłam ledwo dostrzegalnie głową, nie mogąc nic z siebie wykrztusić, z powodu wciąż trwającego otępienia. Tym razem od razu weszłam do małego, prostokątnego pomieszczenia, a Steve zaraz za mną. Nacisnął jeden z niewielu przycisków. Drzwi zasunęły się i poczułam lekkie szarpnięcie, gdy maszyna ruszyła w dół.

33 komentarze:

  1. A kuku! Jestem pierwsza! I już czytam!
    Dobrze, że dodałaś rozdział, bo już miałam Cię poganiać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strzała, strzała, strzał – trochę powtórzeń.
      Jejku, co za trema! Tak przed Kapitanem Rajtuzy po tak długiej przerwie! Współczuję!
      Przed „aby” wstawiaj przecinki – gubisz je.
      „-Hey, bez takich mi tutaj! (...)” - tę wypowiedź powtórzyłaś 2x.
      Ach jejku, nie cierpię tej przyjaciółeczki. Jej „błyskotliwość” ociera się o tępotę.
      Od samego początku widzę ciekawą i przyjemną odmianę w Twoim pisaniu – znacznie lepiej wychodzi Ci praca nad emocjami, są bardziej wyraziste, co pozwala nam przeżywać wszystko razem z bohaterką! Tremę czułam razem z nią!
      Tęczówki to, tęczówki siamto. Niebieski to cudowny kolor, ale musisz przedstawiać magnetyzm jego oczu na wiele różnych sposobów, aby za każdym razem były ciekawe. Uważaj na powtórzenia.
      „aby banda superbohaterów stała się moimi prywatnymi ochroniarzami.” - dosłownie nazwana sytuacja, a rozbawiła mnie :D W końcu nie każdy ma dla siebie superbohaterów!
      „tylko czekała na odpowiedni moment, aby zaatakować?” - i tylko czeka, on czeka, nie ona
      „wzrokiem.-” - zwróć uwagę na znaki interpunkcyjne. Między kropką, a myślnikiem powinna być spacja!
      Wzrok to, wzrok siamto – powtórzenia.
      „czterech kontach” - konta są w banku, a kĄty w pokoju!
      „bezludziu” - odludziu zgrabniej.
      „Droga przez pewien czas wiodła przez leśną drogę” - droga przez drogę? Może po prostu wiodła przez las?
      Ojej, sporo masz tych powtórzeń i ciągle gubisz przecinki!
      Świadomość tego, że nie ma się najmniejszych szans jest straszna! Jedyne co... to mogłaby go rozwalić urokiem osobistym i uciec! :D
      „Podszedł do DRZWI, nacisnął klamkę i otwierając DRZWI” - powtórzenia.
      Salon to, salon siamto – powtórzenia.
      Cieszę się, że znalazł się opis chatki, zadziałał na wyobraźnię!
      Sporadycznie gubisz przecinki przy imiesłowach.
      Druga połową w chatce trochę rozczarowała mnie to było bardzo oporne spotkanie! Natomiast w pierwszej części na strzelnicy sądziłam, że Kapitan będzie skory zaproponować jej trening albo od razu udzielić wskazówek... Taki pretekst do przyklejenia się ciałem – jedno do drugiego :D
      Wiedziałam, że przyjaciółeczka coś wywinie, ale nie spodziewałam się, że wypapla o tym prześladowcy!

      Uważaj na powtórzenia, a będzie wspaniale!

      Pozdrawiam
      Makowa Pani
      http://upolowac-jelenia.blogspot.com/ << KLIK!
      Zapraszam! :)

      Usuń
    2. Okeeeej. Czułam się jakbym odzyskała poprawione dyktando. Ale mimo tego dziękuję za komentarz, zaraz wezmę się za poprawienie tego co potrzeba.

      Usuń
  2. Stevie jaki dżentelmen i jak się martwi :D kochany jest :p Aww ale zapowedź tajemniczego bohatera, czyżby sie pojawił w następnym rozdziale? ;p Tego oczekuje i że Kapitan skopie mu tyłek ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem!
    Zacznę od tego, że podoba mi się fakt, iż nie robisz z Irmy postaci idealnej. Ten cały trud który wkładała w próby zakończone i tak niepowodzeniem - genialne. To się pisze na duży plus, bo autorzy mają zwyczaj idealizowania swoich bohaterów. A przecież oni, tak jak my - są ludźmi. Popełniają błędy. Nie są idealni (no, chyba, że jednak nie są ludźmi, no nie?).
    I dlatego bardzo podoba mi się to, jak stworzyłaś Irmę.
    No i Cheryl. Uwielbiam ją, jaka by nie była i co by nie zrobiła.
    No I Steve taki opiekuńczy. Jego też przedstawiasz w miarę dobrze, bo tak, jak się zachowywał w filmach <3
    Słowem, jest świetnie. Rozdział wcale nie taki nudny.
    Dawaj następny.
    xoxo, Loks.
    ~10milkyway.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A miałam się jeszcze na pewien temat wypowiedzieć. Zauważyłam, że nie odpowiadasz na komentarze, co moim zdaniem powinnaś robić, nawet krótko. Przysłowiowo: "nie traktujesz czytelnika z góry", i czuje on wtedy, że ma z autorem kontakt, a uwierz mi, to jest bardzo ważne :3 No, nie wiem, taka tylko sugestia.
      xoxo, Loks.

      Usuń
    2. Ale ja tak nie traktuje czytelników, po prostu jakoś nigdy tego nie robiłam. Nie jestem przyzwyczajona do odpowiadania na Wasze komentarze. Raz za jakiś czas to robię, gdy widzę, że muszę coś wytłumaczyć, a tak to siedzę po cichu.

      Usuń
  4. Myślałam (i po cichu też na to liczyłam xd), że będzie trafiała w sam środek, ale dobrze, że tego nie zrobiłaś :) Porzuciła treningi na długi czas, więc już nie jest dobra. Fajnie, że to uwzględniłaś. Kurcze, czemu nic z nim nie gadała! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie chciałam robić z niej takiej idealnej postaci. Irma jest zwykłym człowiekiem, no i po paru latach zdarzyło się jej zapomnieć co nieco :) Właśnie, ale poprawi się :D Będzie jeszcze sporo czasu aby mogli sobie porozmawiać, spokojnie ;)

      Pozdrawiam xx

      Usuń
  5. Irma, Cheryl i Steve - czyli swiat prawie idealny! ;)
    Dobrze, ze pokazujesz rozne strony bohaterow i ich zycia <3
    A Twoja wena jest wrecz aww *_____*
    Ilysm <3
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Póki co Steve traktuje Irmę jak siostrę.... że ją to nie wkurza :D
    Nie wiem dlaczego końcówka ci się nie podoba :) Dla mnie jest obiecująca, bo ciekawe co zobaczymy na dole.
    Mam nadzieję, że nn będzie tak szybko jak ten rozdział :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio odniosłaś takie wrażenie? Omg, nie! Musze to szybko zmienić, bo czegoś takiego nie ma w opcjach, haha :)
      Postaram się już pracować nad kolejnym

      Pozdrawiam xx

      Usuń
  7. Taką przyjaciółkę chyba bym udusiła, no jest po prostu niemożliwa! Rozdział świetny sporo Steve'a, do tego fajne sytuacje, nie ma co narzekać. A nasz kochany kapitan taki gentelman. Ideał normalnie ^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, Cheryl musi trochę pohamować swój niewyparzony język ;D Cieszę się, że się podobał. To był jeden z nielicznych rozdziałów, które na prawdę dobrze mi się pisało :)

      Pozdrawiam xx

      Usuń
  8. Podobno niektórych rzeczy się nie zapomina, ale cóż poradzić, po tak długim czasie bez treningów Irma mogła wyjść z wprawy, a dodatkową wymówką mógłby być fakt, że rozpraszała ją przyjaciółka i dodatkowo Steve. W końcu kiedyś ćwiczyła w samotności...
    Cheryl faktycznie i mnie by dobijała, kiedy coś by mi nie wychodziło, a ona stałaby nade mną i „wspierała”. Wiadomo – dziewczyna chce dobrze i myśli, że tym sposobem podbuduje Irmę, ale w niektórych momentach to może jednak tylko bardziej zirytować. ;)

    Wydaje mi się, że dobrze, że Cheryl wygadała się o tajemniczym mężczyźnie, który śledził Irmę. Jakby wyczuła, że Steve tak tego nie zostawi i doprowadzi tę sprawę do końca. Dobrze, że od razu postanowił działać. Nigdy nie wiadomo… może jeszcze przytrafi się okazja, że pojawi się po raz drugi, albo nawet napadnie Irmę, i co wtedy?
    Swoją drogą, nie wiem dlaczego tak pomyślałam, ale gdy napisałaś na górze, w notce przed rozdziałem, że pojawi się drugi pan z nagłówka – pomyślałam, że nim musi być właśnie ten, który ją śledził. Nie wiem czy dobrze myślę, zazwyczaj nie trafiam, więc czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.

    Miejsce, gdzie zbierali się Ci wszyscy bohaterowie niby na pozór zwykłe i banalne, a tu nagle okazuje się, że jest tajne przejście w podziemia. Myślę, że na miejscu Irmy, opadłaby mi dosłownie szczęka.
    Bardzo fajny pomysł. :)

    Ok., zmykam już. Czekam na kolejny rozdział, ten był świetny i po raz kolejny muszę Cię pochwalić za te gify! Tak idealnie pasują do tekstu rozdziału! Brawo. :)

    http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
    miłego dnia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie taką chciałam stworzyć postać Cheryl. Niby taka kochana przyjaciółka, ale potrafi nieźle wyprowadzić z równowagi swoim zachowaniem.
      Wszystko okaże się za niedługo. Mam w planach napisać jeszcze jeden rozdział, a w następnym wprowadzić kolejną postać. Oby wyszło mi to tak jak widzę to w swojej głowie :)

      Dziękuję Ci bardzo za komentarz. Czekam też na rozdział na Twoim blogu ;*

      Pozdrawiam xx

      Usuń
  9. Z jakiego filmu jest pierwszy gif ?

    OdpowiedzUsuń
  10. No no...niewiele się dzieje a mimo to człowiek jest zachwycony.
    Wreszcie wydało się, ze ktoś ją sledzi, bo własciwie czemu miałaby to ukrywac w nieskończonośc, a bynajmniej do pierwszego ataku...

    Trening ze strzelaniem był ok, ale włąśnie dziś sobie przypomniałam,że skoro ona ma takie zdolności to moze trenować pod okiem najlepszego, Clint czeka xD

    zobaczymy co wymyslisz.
    Czekam na newsy
    pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu trzeba było ruszyć ten wątek, bo planuję go rozwinąć w najbliższej przyszłości. A pan tajemniczy nie może być przecież tak długo ignorowany :)
      Właśnie co do Clinta! Mam do jego pewne plany, więc z pewnością się pojawi jeszcze nie raz :)

      Pozdrawiam xx

      Usuń
  11. Znowu przepraszam, że tak późno komentuję, ale naprawdę moja wakacyjna praca wysysa ze mnie wszystkie siły.. Rozdział przeczytałam wcześniej. :)
    Trochę szkoda, że trening nie wyszedł tak jak Irma chciała. Ale w sumie, to się nie dziwię , że nie mogła trafić jak patrzyło się na nią takie ciacho. Co do jej przyjaciółki, to wręcz nie znoszę ludzi, którzy wiedzą wszytko lepiej..
    A co do Pana Ciacha i Irmy, to myślałam, że wykorzystają jakoś ten spacerek "sam na sam". ^^
    Czekam na następny:)
    Pozdrawiam,
    Pogonistka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się! Mi również to się zdarza. Ważne, że w ogóle dałaś rade wpaść i zostawić coś po sobie, doceniam to :)
      Miałam pewne plany, ale postanowiłam, że odłożę je na później. Będą mieli jeszzce okazję na porozmawianie, nie bój się :)

      Pozdrawiam xx

      Usuń
  12. Świetny rozdział jak zwykle :D
    Cheryl dobrze postąpiła mówiąc Steve ' mu o tym nieznajomym, bo po pewnym czasie faktycznie mogło się stać złego. Jeszcze całe to szczelanie z łuku coś właśnie wydawało mi się, że nie bd łatwo :3 I ta siedziba w chatce z przejściem, windą... Pomysłowo :D
    Czekam na następny! 3-maj sie xxo

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam Iron Mana, więc Twoje opowiadanie mnie zainteresowała. W dodatku jego córce dałaś twarz Crystal <3 A Cheryl też bym udusiła.
    Blog bardzo fajny, więc na pewno będę tutaj wpadać częściej. Proszę informuj mnie o nowościach na moim blogu.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te słowa :) Oczywiście, poinformuję Cię jak coś dodam xx

      Usuń
  14. Heeeej ;***
    Już jestem po długiej nieobecnosci... Cóż, przepraszam, ze nie zaglądałam ale brak czasu niestety..
    Och, chociaż Ty jestem zmotywowana do pisania, bo ja wręcz na odwrót. Jakoś mi braknie czasu i weny, ale pomysły nadal mam...
    Nie rozpiszę sie bo jeszcze mam kilka blogów do zaliczenia... ach te nadrabiania....
    Nie wiem jak mam sie wypowiedzieć na temat tych postaci....chyba opusciłam kilka rozdziałów. Czytajac każde opiowiadanie liczę na barwy erotyczne xD wiem, że jestem jakaś nie ta... ale cóż xDD ok...
    lecę i zapraszam : http://pokoj-1408.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało! Ja ostatnio też nie mam jakoś czasu, a też sporo do nadrobienia mi zostało ;c

      Usuń
  15. Witaj ^^
    Tak jestem z tych osób ,które obserwują, czytają a nie mogą zebrać się by skomentować. Obiecuję poprawę. Zazwyczaj nie wiedziałam jak ubrać w słowa to co właśnie przeczytałam oraz musiałam obejrzeć drugą część KA bowiem bałam się ,że natrafię tu na mega spoiler ^^.
    Opowiadanie bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Po pierwsze Crystal jako Irma nadaję się idealnie, wręcz nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli, a bywa tak ,że czytając jakieś opowiadanie podstawiam sobie kogoś innego niż autorka.
    Sama historia także wydaję mi się niezmiernie interesująca. Widać ,że wszystko masz przemyślane, nie śpieszysz się i dajesz czytelnikom czas na to by wręcz umierali z ciekawości co tam takiego szykujesz. Lubię jak wszystko jest powoli a dobrze rozegrane. A nie jak się zdarza główny wątek jest wprowadzony już w drugim rozdziale a potem autor/ka stara się na siłę ciągnąć opowiadanie, dając czasami nie przemyślane historię. ^^ U ciebie na szczęście tego nie ma.
    Uwielbiam Twój styl pisania, jest lekki, bogaty w opisy ,które nie przyprawiają o senność. Sprawiasz ,że moja wyobraźnia pracuję na wysokich obrotach.
    Co do błędów itp nie będę nic pisać, bowiem jako kaleka polonistyczna sama mało na ten temat wiem. A jako ,że opowiadanie jest dobre, ciekawe i wciągające nie zdążam nic wyłapać, choćby widocznego. :)
    Rozdziały mogły by być dłuższe, ale wiadomo. Z opowiadaniami jak z dobrymi książkami, jak długie by nie było to i tak za mało.
    Pozdrawiam, życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Lean

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale pomimo tego, cieszę się, że zostawiłaś coś po sobie. To miłe i na prawdę motywuje do dalszego pisania ;3
      Dziękuję i pozdrawiam xx

      Usuń
  16. z zapartym tchem czekam na następny rozdział
    i zapraszam na mojego bloga -> ellieinspiration.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Oh no wiesz..przerwać w takim momencie?! Chyba nie bardzo przepadałabym za Cheryl, ale dałaś jej twarz Holland, więc nie mogę.
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo "szipuję" tajemniczego gostka i Irmę. A Cher niech się zajmie Stivem! O.O
    Przedni rozdział :)

    OdpowiedzUsuń