niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 3.

 Hej wszystkim!
Pojawiam się z nowym rodziłem i na samym początku chciałabym przeprosić, że znowu jest nudno. Niestety. Wybaczcie mi! Obiecuję, że za niedługo będzie się tutaj działo znacznie więcej. Mam nadzieję, że przez ten rozdział nie zniechęcę Was?
Miał być Steve, ale znowu wyszło inaczej. Dokładnie w ostatniej chwili zrezygnowałam z końcówki jaką planowałam i znów ją przeniosłam. Powód jest jeden. Na razie nie mam pomysłu i wolałabym bardziej nad tym wszystkim pomyśleć. Nie lubię pisać na siłę, bo mi to nie wychodzi. Zresztą zobaczycie sami. Zakończenie rozdziału jest fatalne. Ogólnie to cały rozdział według mnie jest do niczego. Zawiodłam samą siebie, a co dopiero Was...
Przepraszam za błędy. Nie sprawdziłam całości, ponieważ jest późno i jestem zmęczona. Jeśli jakieś się znajdą (och, z pewnością), poprawię je jutro.
Jednak chciałabym podziękować za Wasze komentarze. Nie wiecie ile to dla mnie znaczy i jak to motywuje! Nie sądziłam, że uzbieram aż tylu czytelników. To na prawdę miłe :)
Tyle słowem wstępu, zapraszam na rozdział.
xx


~~*~~


-Okej, Irma! Mów co się dzieje!- nie zdążyłam nawet usiąść na jednej z kanap w naszej ulubionej kafejce znajdującej się w centrum handlowym, a Cheryl już atakowała mnie swoimi przepełnionymi ciekawością oczyma. Powoli, utrzymując z nią kontakt wzrokowy i robiąc przy okazji specjalnie na złość, położyłam zakupy na podłogę, po czym wygodnie usadowiłam się na miejscu. Rudowłosa wydała z siebie cichy, przypominający warkot odgłos, oznaczający jej poirytowanie i usiadła naprzeciwko. Kątem oka dostrzegłam, że zniecierpliwiona otwiera usta, więc szybko wyciągnęłam przed siebie wskazujący palec i delikatnie nim pokiwałam.
-Daj mi chwilę odetchnąć, okej?- odparłam, biorąc do ręki kartę menu. Oczywiście znałam praktycznie na pamięć każdy serwowany tutaj napój i przekąskę, ale chciałam po prostu unikać jej przenikliwych zielonych tęczówek.
  Po kilku minutach, czekając już na nasze zamówienie, uśmiechnęłam się do niej lekko. Przez ten czas nie odzywałam się, a ona o dziwno dzielnie znosiła to wszystko. Jednak po chwili zrzuciła maskę i ukazała swoje prawdziwe oblicze. Drażniło ją to ile każę jej czekać. Bawiła mnie jej mina, która wyrażała wszystko. Od totalnego znużenia, po wściekłość. Na mnie. Och, jak ja lubiłam wyprowadzać ją z równowagi.
-Więc? Czy teraz pani Stark opowie mi, o co chodzi?- uśmiechnęła się tryumfalnie, gdy skrzywiłam się słysząc jak mnie nazwała. Tony biorąc mnie pod swoje skrzydła bardzo nalegał abym zmieniła nazwisko, ale nie potrafiłam od tak zrezygnować z tego, co jeszcze łączyło mnie z matką. Dlatego poszłam z nim na kompromis. Zgodziłam się mieć jego nazwisko, ale jeśli zachowam też te po matce. Nie był zbytnio z tego zadowolony, ale w końcu poprzestał na tym. W sumie i tak nie miał innego wyjścia. Tyle, że dla społeczeństwa i tak zostałam przyjęta jako panna Stark, a nie Carter-Stark, co mnie bardzo drażniło, więc znów dostał to, czego chciał.
-Nie wiem o co ci chodzi, Cher. Po prostu zwyczajnie coś sobie ubzdurałaś i nie masz zamiaru się od tego odczepić, czyż nie?- westchnęłam ze zrezygnowaniem i sięgnęłam po filiżankę z kawą, dostarczając organizmowi odrobinę kofeiny. Przyjaciółka uniosła oczy do góry, robiąc przy tym zamyśloną minę i delikatnie postukała palcem w brodę. Po chwili znów na mnie patrzyła, a jej usta wykrzywił chytry uśmieszek.
-Mhm, dokładnie tak. Wiem, że coś się dzieje, tam w tej twojej głowie.- machnęła ręką wokół mojej twarzy.- Coś cię dręczy! Obserwuję cię przez te kilka godzin, Irma. Nie rób ze mnie idiotki.- teraz to ona uniemożliwiła mi odezwanie się, szybko mnie uprzedzając.- Zachowujesz się dziwnie odkąd wyjechałyśmy spod mojego domu. Jesteś zamyślona, nie słuchasz mnie i ciągle się rozglądasz, jakbyś kogoś szukała w tym tłumie… Ugh! Znowu to robisz!- krzyknęła, wbijając dłonie w powietrze.
-Niby co?- wzdrygnęłam się na jej podniesiony głos.
Wywróciła delikatnie oczami i przymykając powieki, westchnęła ze zrezygnowaniem. Skrzyżowała ramiona na piersi i oparła plecy o kanapę, rzucając we mnie znaczące spojrzenie.
-Aaa… Przepraszam.- odparłam, robiąc skruszoną minę. Dotarło do mnie, że znów, całkiem nieświadomie, przez całą jej mowę rozglądałam się dyskretnie po lokalu, a teraz błądziłam wzrokiem gdzieś na zewnątrz. Szukając, no właśnie, kogo? Tego mężczyzny? Potrząsnęłam delikatnie głową, wynudzając się całkowicie z transu i westchnęłam cicho. Odechciało mi się wymyślać kolejnej dennej historyjki, że wcale tak nie było i cały czas byłam świadoma wszystkiego, co do mnie mówi. Cheryl nie dałaby się nabrać na takie kłamstwo. Tak naprawdę jeszcze nigdy nie udało mi się jej okłamać. Zawsze jakimś cudem wiedziała, że nie jestem z nią szczera. Postanowiłam, że powiem jej o wszystkim, później będzie to tylko zależeć od niej czy była to ściema, czy też nie. Ja zyskam czyste sumienie i ulgę z podzielenia się myślami, które mnie dręczą przez praktycznie pół dnia.
Popijając kawę opowiedziałam jej pokrótce o tajemniczej postaci. Nie przerywała mi, ale nie zrezygnowała z robienia dziwnych min na każde słowo, które w jej uszach brzmiało dziwnie i bezsensownie. W duszy zaciskałam nerwowo szczeki i brałam głęboki oddech, aby się uspokoić.
-Potem pojawiłaś się ty, a gdy sprawdziłam ponownie już go tam nie było.
-Może twoja bujna wyobraźnia płata ci figle?- zasugerowała, unosząc brwi. Upiłam duży łyk kawy, rozważając w myślach nad słowami Cheryl. Nie, to nie mogło być możliwe. Mężczyzna wyglądał na w stu procentach prawdziwego. Albo tylko starałam się tak to sobie wmówić? W ostatnim czasie przecież bardzo dużo wydarzyło się w moim życiu. Śmierć mamy, pojawienie się ojca, przeprowadzka. Z pewnością miało to jakiś znaczący wpływ na moją psychikę. Może owa tajemnicza postać była naprawdę wytworem mojej wyobraźni?
  Oparłam głowę o rękę i dla własnego spokoju, jeszcze raz sprawdziłam otoczenie. Nie dawało mi to spokoju. Chciałam upewnić się tylko ten ostatni raz i jeśli dziewczyna miała rację, mogłam po tym wszystkim odetchnąć z ulgą. Na pierwszy rzut oka, wszystko było w porządku, ale gdy ponownie pokierowałam wzrok na dziewczynę, coś ciemnego i znajomego mignęło mi przed oczami. 
Zmarszczyłam czoło, powracając szybko do tamtego miejsca. Momentalnie wyprostowałam się, wpatrując się w ten jeden punkt, z lekko rozchylonymi ustami. Jednak moje przypuszczenia nie były mylne. Przez cały czas, ktoś nas śledził. I to nie byle kto. Poczułam ogarniający mnie strach. Zaczynałam naprawdę nie nażarty bać się tego mężczyzny. Jakby z oddali słyszałam głos Cheryl, która próbowała się ze mną skontaktować się, dowiedzieć się co się stało, a ja kompletnie nie potrafiłam nic z siebie wykrztusić. Patrzyłam jak osłupiała w alejkę pomiędzy dwoma sklepami, gdzie znów stał On. Pomimo dzielącej nas sporej odległości i do tego szyby kafejki, czułam na sobie Jego palący wzrok. Nie potrafiłam oderwać od Niego wzroku, pomimo, że moja noga, która została obdarowana dosyć mocnymi kopniakami od Cheryl, zaczęła powoli pulsować tępym bólem. Zacisnęłam usta i ściskając dłoń dziewczyny dałam jej znać, aby poprzestała się nade mną znęcać.
-Odwróć delikatnie głowę w lewo i powiedź, że to tylko wymysł mojej wyobraźni i nikogo tam nie ma.- syknęłam. Nie minęła sekunda, jak usłyszałam, że wstrzymuje oddech.
-To on?!- pisnęła i teraz to ona złapała mnie za rękę, wbijając w skórę długie, wypielęgnowane paznokcie.
-Au!- wyszarpnęłam dłoń i zaczęłam pocierać jej zewnętrzna stronę, na której pozostały czerwone ślady. Posłałam jej wściekłe spojrzenie.- Tak to on i chyba najwyższa pora, aby wracać do domu. Jak sądzisz?
Obie szybko złapałyśmy swoje zakupy i zostawiając na stoliku zapłatę za zamówienie, wyszłyśmy z kafejki.
-Gdzie on się podział? Pojawia się i znika, jakby był duchem.
Po cichu przyznałam jej rację. Przerażał mnie, ale z drugiej miałam ochotę dowiedzieć się, kim był i czego ode mnie chciał. Przecież nie bez powodu mnie obserwował.
  Droga powrotna minęła nam znaczniej szybciej. Specjalnie mocniej dociskałam pedał gazu, aby szybciej dotrzeć na miejsce. Cheryl milczała przez całą drogę, co było dla mnie nieco dziwne. Jej buzia nigdy się nie zamykała, więc widząc tego człowieka, który mnie prześladuje, musiał wywrzeć na niej wrażenie. Ale ona miała przynajmniej szczęście. Nie chodziło tutaj o nią.
-No to do zobaczenia w poniedziałek na zajęciach. I daj znać jak po kolacji.- przyjaciółka puściła do mnie oczko zanim opuściła samochód, a ja wzniosłam oczy ku górze. Cholera. Ta nieszczęsna kolacja. Przez moment miałam ochotę zawrócić do centrum i nie pojawiać się w domu aż do wieczora.
-Jasne, możesz na mnie liczyć.- mruknęłam pod nosem i chcąc czy nie chcąc, ruszyłam w stronę domu.



  Niczego bardziej nie pragnęłam, jak zaszyć się do końca tego dnia w pokoju i leżąc na łóżku zagłębić się w lekturze swoich ulubionych książek. Rzucając się na wygodny materac, uświadomiłam sobie, jak bardzo byłam zmęczona po tej kilku godzinnej „wycieczce” po centrum handlowym. Jednak za niecałą godzinę w naszym domu mieli pojawić się goście. I to nie byle jacy. Tony wymyślił sobie, że potrzebuje poprawić, co nieco swoje kontakty z poniektórymi członkami Avengers. Dlatego wszyscy superbohaterowie, którzy kilka lat temu dzielnie walczyli o ocalenie Nowego Jorku, zostali zaproszeni. W związku z tym, Tony od tygodnia snuł się za mną i co chwilę przypominał o tym, tak żebym jakimś cudem nie zapomniała.
  Ponownie tego dnia otwierając szafę, wypuściłam ciężko powietrze z płuc. Obrzuciłam szybkim spojrzeniem sukienki wiszące w samym tyle garderoby, od razu wykreślając je z listy. Żadna z nich nie nadawała się na dzisiejszy wieczór. Wybrałam więc kilka ulubionych rzeczy i ułożyłam je na łóżku, tworząc kilka zestawów. Oparłam dłonie na biodrach i zaczęłam się im przyglądać. Dopadło mnie zwątpienie, w żadnym z tych strojów nie wyglądałabym korzystnie. Miałam ochotę wziąć każdy ciuch i wyrzucić je przez okno wprost w fale rozbijające się o skały. Byłoby po kłopocie. Brak ubrań, spowodowałby, że nie mogłabym zejść na dół. Przez moment naprawdę kusiło mnie, aby tak zrobić i już robiłam krok w stronę łóżka, ale powstrzymało mnie delikatnie pukanie do drzwi.
- Proszę.- odwróciłam się na pięcie, zastanawiając się, kto przerywa realizację mojego wspaniałego planu. Była to Pepper.
- Można?- spytała nieśmiało.
- Oczywiście, wchodź.- kiwnęłam głową, zapraszając ją do środka. Ucieszyłam się, że to ona, ponieważ może pomoże mi wybrnąć z mojego małego kłopotu. Czas mijał nieubłaganie, a ja wciąż byłam w kropce.
- Dobrze, że jesteś, ponieważ potrzebuję pomocy.
Blondynka uniosła z zaciekawieniem brwi i siadając na krześle przy biurku, spojrzała na mnie pytająco.

-Co lepsze?- wskazałam na tkaniny leżące przede mną.- Pepper, ratuj!- jęknęłam zrezygnowana i zaczęłam pokazywać jej każdy zestaw. Potts podparła dłonią głowę, wpatrując się we mnie w milczeniu. Przekrzywiła delikatnie głowę na bok, na jej ustach majaczył się lekki uśmiech. Gdy zakończyłam „pokaz”, podeszła do mnie i wskazała na rzeczy z samego brzegu.
-Myślę, że to będzie odpowiednie. Nie musisz się aż tak się przejmować, kochana. Twój ojciec w kółko o tym mówi, ale to cały Tony. Uznaj to za kolejny normalny wieczór spędzony razem… Ale w nieco większym gronie.- wzruszyła ramionami, po czym dotknęła mojego policzka, uśmiechając się przyjaźnie. Jasne, jej było łatwo tak mówić, była przyzwyczajona do tego wszystkiego. Ja nie! Kiedy zrozumieją, że dalej nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć?!
-A jeśli chodzi o Steva, to myślę, że nawet mogłabyś przyjść w tych dresach i podkoszulku. Jedyny facet, dla którego małe znaczenie ma, w co ubiera się kobieta, tylko docenia charakter i urok osobisty.- puściła mi oczko, a mnie zamurowało. Zaraz, co? Czy ona mówiła poważnie? Zamrugałam kilkakrotnie powiekami, zanim dotarło do mnie, jak muszę mieć teraz minę.

-Nie wiem, o co ci chodzi.- odparłam, próbując udać, że faktycznie nie mam bladego pojęcia o czym mówi. Zagryzłam dolna wargę, starając się ukryć coraz to bardziej poszerzający się uśmiech na ustach. Szybko odwróciłam się od niej, aby nie zauważyła chociaż tego jak zaczynam się rumienić. Wzięłam do ręki wybrane przez nią ubrania i zaczęłam bawić się materiałem. Chyba udawanie, że Rogers jest mi kompletnie obojętny, nie za bardzo mi wychodziło, skoro już nawet Pepper domyśliła się wszystkiego, a swoją reakcją zdradzałam wszystko. A co jeśli Tony też o tym wie i dzisiaj ma o tym zamiar wspomnieć? Oboje nie urywają, że nie specjalnie za sobą przepadają. W szczególności to Tony nie jest za Rogersem. Słyszałam już kilkanaście opowieści jak bardzo denerwuje go jego postawa i brak szacunku dla tego co stworzył jego ojciec i on.
  Och, byłam taka beznadziejna. Miałam ochotę, walnąć się w czoło, ale zamiast tego zacisnęłam mocno powieki, klnąc pod nosem. Poczułam dłoń, Pepper zaciskającą się łagodnie na ramieniu.
-Spokojnie, nie denerwuj się tak.- uchyliłam powieki, zerkając na kobietę.- Tony o niczym nie wie i nie dowie się. Przynajmniej nie ode mnie.- uspokoiła mnie szybko, jakby wiedziała co dokładnie działo się teraz w mojej głowie. Wymusiłam się na lekkie uniesienie kącików ust.
-Widzimy się za chwilę na dole?
Pokiwałam w odpowiedzi głową, a Potts zanim opuściła pokój, uścieła mnie. Jeszcze przez chwilę stałam w bezruchu, przywołując słowa, które nie chciały opuścić mojej głowy. Będąc sama nie musiałam niczego ukrywać. Uzewnętrzniłam swoją radość, szczerząc się do siebie. W tym momencie, ani przez chwilę nie pomyślałam o tajemniczej postaci, która jeszcze niedawno była moim głównym problemem. Wszystkie moje zmartwienia, zniknęły jak za użyciem czarodziejskiej różdżki. Cieszyłam się z tych kilku słów, które na prawdę miały dla mnie duże znaczenie. No bo kto by teraz przejmował się tym co może iść za tymi dziwnymi spotkaniami. Nie miały one w tej chwili takiego dużego znaczenia… Prawda?

21 komentarzy:

  1. Moje serce krwawi. Ja chcę już Steva ! Cheryl to ja ja to Cheryl jesteśmy jednością xD
    Nie zanudzasz ty jedynie podsycasz ciekawość by potem nas zszokowac :D nowy szablon piękny *.* taka allison piękna taki steve piękny taki bucky piękny. Wszyscy tacy piękni ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział nie jet zły. Fajne opisy, dobrze zbudowane dialogi, ale na litość boską, zacznij rozkręcać akcję :D

    Pozdrawiam
    Ress

    PS. Na http://the-first-avenger.blogspot.com/ pojawił się I ROZDZIAŁ

    OdpowiedzUsuń
  3. No no, szybko piszesz. :D Jak zwykle strasznie mi sie podobało. :) Zawsze kończysz w takim momencie, ze jestem cholernie ciekawa co będzie dalej. Nie wiem czy widzialas, ale napisalysmy odpowiedź na Twoje zapytanie odnośnie naszego bloga w komentarzu do ostatniego rozdziału. :*

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  4. To Tony nic nie wie o Stevem? :P no ładnie, ciekawie jak zareaguje jak się dowie :D Na pewno nie będzie zadowolony :P Przerażający jest ten koleś co obserwuje Irme, powinna uważać i zachować czujność :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oł, Pepper :3 Lubiłam Pepper, do momentu w którym przez nią Tony wysadził wszystkie swoje zbroje. Damn it. W każdym razie, podobało mi się. Wiele się nie działo, ale było słitaśnie, bo rozmowa z Pepper <3 borze zielony, czo to będzie za skandal jak Tony się dowie o babskich pogaduszkach... zejdzie z tego świata, biedny. Będą go łapać jak będzie mdlał a potem cucić wiadrem wody.
    Cheryl jest świetna, kocham Cheryl. Kurczę, a jeszcze jak ją gra Holland i widzę ją w tej roli, to już kompletnie komedia. Tak więc sorry not sorry - Cheryl jest jak na razie moją trzecią ulubioną postacią. A kolejność idzie Irma, Tony i Cheryl. Czekam na więcej.
    xoxo, Loks.
    ~lilybird-everdeen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurcze to jest świetne!:D Przeczytałam wszystko no i... gdzie jest ten Steve?!?! Chyba zaraz uschne z tęsknoty za nim...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ok,.przeczytałam wszystko coś tu nawypisywała, często zastanawiajac się dlaczego tak pedzisz z akcją, gdy tak dobrze robisz opisy i dialogi. Idzie ci tak genialnie, a walisz to po łebkach tylko po to, by jak najszybciej spotkała sie para głównych bohaterów, bardzo nie ładnie, powinnaś odciagać ich spotkania w czasie ile się da po co mają się widzieć zaraz po pięciu minutach jakiejkolwiek akcji. Nie podoba mi się postawa tego pośpiechu. Jeśli Rogers zakocha się w niej od razu to zabiję kogoś, moze własnie Tonyego, bo mu jaja uciełaś... Gdzie jego durne gadki, którymi rzuca na lewo i prawo bez zastanowienia i bez względu na zaistniałe sytuacje. Nie podoba mi się to traktowanie tego po łebkach.
    Kolejna sprawa zapisałaś nazwisko głównej bohaterki z myślnikiem, gdzie wyraża się dla mnie kwestia niezrozumiała. Czemu ona ma mieć dwa nazwiska, przez ten zapis wziełam ją za jakąś żonę Starka, która pojął w Vegas- co by było mega szalone i pasowałoby dla tego imprezowicza. Kolejna sprawa to żal po łebkach. Matka głównej bohaterki umiera, a ty oddajesz to w zapomnienie. Super, zero żałoby, zero uświęcenia pamięci zmarłego. Niech szlak to trafi, tak cięłaś do przodu, ze nawet nie zawiązałaśrelacji- logicznej napominam relacji pomiędzy ojcem i córką, która mogła rodzić się w czasie n czasu rozpaczy za dawnym życiem. No i sprawa z Pepper, kobieta z sercem na dłoni, która akcptuje od tak dziecko swego faceta XD Zero buntu, a ja sikam ze śmiechu, co ona ma zamiar teraz odwalać, grać dobrą mamuśkę, na litość boską... To się gryzie, w tym małym, jakże okrojonym czasie, jaki tu poświęcasz akcji. Okrajasz wszystko jak mówiłam do głównego spotkania bohaterów przez co cierpi kolejna sprawa... Irma ma wrażenie, zę to ona jest śledzona, choć cały czas była w towarzystwie szanownej kolezanki, więc na logikę obie mogły byc śledzone, a mogło równie dobrze chodzić o Cheryl. Choć pewnie to tłumaczy domysł tego, zę główna bohaterka to córka Starka...powiem tak, to jest niewystarczające, jak po dwóch spotkaniach kogoś można mieć wrażenie, zę nas przesladuje, to nie jest film, tylko wersja pisana, należy poświęcić takim rzeczom wiecej czasu i dac choć jedną scene gdy byla zupełnie sama i srając ze strachu uciekała pred śledzącym ją pedofilem, a nie... xD Choć już podejrzewam kto ją tam śłedzi... Bo na tacy przecież wyłazi nam sam Zimowy Żołnierz. Przewidywalne...

    Namarudziłam chyba wystarczająco,żadam przywrócenia jaj memu mistrzowi i poprawieniu sie w opisach, nawet jesli to oznaczałoby spotkanie głównych bohaterów dopiero w dziesiątym rozdziale XD
    Dodam twego bloga do czytanych na : szatanirro.blogspot.com
    Szatan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, właśnie tego się objawiałam. Cóż, bardzo mi przykro, że Cię, hmm, zawiodłam? Mam swoją wizję do bohaterów i do tego co wydarzy się w tym opowiadaniu, więc pozwolisz, że to ja zadecyduje o tym jak to wszystko się potoczy? I to nie jest tak, ze zapomniała o śmierci matki. Do tego również mam plany. Trochę cierpliwości.
      Oczywiście przyjęłam Twoja krytykę do serca i dziękuję.

      Usuń
    2. Wyjaśniam już sprawę z komentarza od ciebie. Cieszę się że odpowiedziałaś i na mój komentarz.
      No więc sprawa sie ma tak, ja mogę mówić jedno taka wola, ale ty i tak zrobisz drugie i tak masz wystarczająco długie rozdziały, ich długość jest bardzo zadawalająca. Nie mówię, zę opisy mają ci się rozbudować bardziej bo i tak masz spore, chociło raczej o nie gubienie tych rzeczy, które tu powypominałam. resztą zastanawiałam się nawet nad kreacją bohaterów, z drugiej strony jak patrzę na Starka to widzę, zę możesz to rozwinąć na swą kożyść uwydaczniajac trudną dla niego sytuację jaką jest bycie ojcem i to, ze nie wie jak obrócić to w żart, by się mu przyjęło.
      Co do szybkiego tepa akcji, niech i jest takie, to twoje opowiadanie, nie zabronię ci tego, poleciłam tylko rozwijanie akcji, ale szczerze wyznam, ze sama już obgryzam paznokcie i czekam kiedy oni się spotkają. I to nic złego, jak zauwazysz u mnie, ja mam problem z romantyzmem, nie jestem romantyczna wiec sama zobaczysz że i ja nie jestem idealna i tak nieidealne jest me pisanie.

      a szczere komentarze cenię sobie ponad wszystko.
      a i nie mam zamiaru czychać na nowy rozdział u ciebie, zostanę twym stałym czytelnikiem ^^

      Pozdro!

      Usuń
  8. Mi się podoba! Nie poddawaj się!:D
    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Heeej :)
    Dzięki za komentarz.
    Dodałam Cię do linków, więc będę informować ;) Oczywiscie będę czytała Twoje opowiadanie. ;)
    Na początek zaradzę Ci justowanie tekstu, będzie bardziej estetyczne ;) ale to taka moja uwaga ;)
    Co do rozdziału, jestem faworytem niedlugich postów, więc trafiłaś w moje gusta czytelnicze. Może to przez taką przeszłość, gdy kiedys musiałam czytać nudnie długie rozdziały u jednej z czytleniczek, ale to za czasów onetu jeszcze... hmm... tak to juz jest jak zapraszają nas osmiolatki hahah, całe szczęście, że wśród swoich czytelników nie mam czarnej owcy, więc kazde opowiadanie jakie czytam jest wspaniałe na swój sposób... bo przecież nikt mnie nie zmusza. Ok!
    Skoro nie zanudziłaś mnie, nie zirytowałaś itp będę z chęcią czytala dalsze przygody.
    Poza tym uwielbiam obrazki w opowiadaniach, tzn w rozdziałach. Gify to świetny pomysł, choć odbierają szansę na wyobrażenie sobie bohatera, bądź danej postaci... ale i tak to nie zniechęca mnie.
    Jak na razie nie jestem w temacie do końca, wiec gdy skomentuję, powrocę do Twoich poprzednich rozdziałów, bym czasem nie walnęla gafy...
    Jednakże postacie, które nam przedstawiasz są bardzo różne, i nie trudno będzie je pomylić. Chyba wiesz o co mi chodzi. O cechy charaktery itp. Niektórzy nie potrafią i wiele postaci w danym opowiadaniu są niestety z charakterem indentyczne. U Ciebie jest inaczej, wiec...do następnego ;)
    ..........................................
    pokoj-1408.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Wcale nie jest nudno i nikogo nie zawiodłaś! :)
    To ff jest inne niż pozostałe i to dobrze.
    Przez to ta historia jest wyjątkowa i ciekawie się ją czyta.
    I nie pisz takich notek na początku, bo Ci skopię tyłek <3
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział bardzo mi się podoba. Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Masz pare błędów, ale to takie drobnostki.
    Zacytuję "podsycasz ciekowość" - to prawda. Jestem dalej ciekawa co się stanie. Brakuje mi na końcu czegoś. Nie jest zakończenie złe, ale brakuje mi czegoś co nazywa się 'intryga'. Może do błędne odczucie, nie bierz tego do siebie. :)

    Ściskam mocno, @DolceVeneziana xx ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Moim zdaniem rozdział jest ciekawy i fajnie się go czytało. Dziewczyna znalazła się w niełatwej sytuacji. Tyle zmian nastąpiło w jej życiu i to w tak krótkim czasie. Pepper wydaje się być miłą kobietą. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie nie zniechęciłaś :) Przyjemnie się czytało, nie przynudzałaś. Chcę już tę kolację i Steva!!!
    Aa.. i dla mnie za mało Tonego, chociaż wiem, ze to nie opowiadanie o nim, tylko o jego córce. Po prostu kocham go strasznie..!
    Czekam na kolejny rozdział :)
    www.dziewczyna-z-blizna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. O mój boże, to jest cudowne! Serio, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, dlatego błagam:pisz szybko!! Gdyby to była książka przeczytałabym ją na jednym wdechu. Masz wielki talent, trzymasz w napięciu. Mam prośbę: czy możesz powiadamiać mnie o nowych notkach? Będę bardzo wdzięczna.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny (;

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział bardzo mi się podobał i mogę snuć tylko przypuszczenia kto ją śledził :) no cóż czekam na więcej i liczę że z kolejnymi rozdziałami zaskoczysz mnie jeszcze bardziej :)

    OdpowiedzUsuń

  16. Nadrobiłam rozdziały i muszę przyznać, że opowiadanie bardzo mi się spodobało (chociaż szczerze mówiąc pierwszy raz mam styczność z opowiadaniem o tej tematyce - nigdy interesowałam się superbohaterami) :) Dodaję Twój blog do obserwowanych i czekam na kolejny rozdział. ;)
    Chciałam też podziękować za opinię o moim opowiadaniu, jest mi niezwykle miło :)
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Moim zdaniem bohaterka powinna jak najszybciej powiedzieć ojcu o tym tajemniczym mężczyźnie. Ale znając życie pewnie nie powie.
    Steve . Tak dawaj go szybko. Ciekawe co z tego będzie. Zwlaszcza co się stanie jak Tony sie dowie.
    No i jeszcze nie wiem o co ci chodzi. Rozdział wcale nie jest nudny. Cały czas dzieję się coś ciekawego. Przynajmniej moim zdaniem.
    To będzie na tyle
    Pozdrawiam
    Fallen

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam cię, dziewczyno. Opowiadanie z postaciami z komiksów Marvela to spełnienie moich marzeń! Kocham Iron Man'a, ma genialny charakter, którego ty, co prawda, jeszcze nie ukazałaś, ale mam nadzieję, że nadrobisz to w następnych częściach. Oby! Co do opowiadania to zapowiada się całkiem ciekawie. Jeszcze za wiele powiedzieć nie można, ale mogę cię zapewnić, że będę wierną czytelniczką. Muszę cię również pochwalić za wątek miłosny z samym Kapitanem Ameryką. Fajny pomysł, nie powiem :) Na razie to chyba tyle co chciałam ci przekazać. Życzę dużo weny i pisz 4 część jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  19. Wcale nie jest nudno! Czyta się szybko i przyjemnie. Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwieniem czekam na następne rozdziały. Tak poza tym byłabym wdzięczna jakbyś informowała mnie o nowych rozdziałach w reklamach na moim blogu... Jeśli to kłopot, to przepraszam.
    http://say-something-123.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń