środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 8.

Witam!
Jak obiecałam, tak i jestem! Dosłownie wczoraj dostałam olśnienia i dopisałam końcówkę, a jeszcze kilka minut temu wzięłam się za ostatnie poprawki.
Kolejny rozdział, tak długo oczekiwany. Jest krótki, pewnie też nie zachwyci, ale ja sama cieszę się, że w końcu udało mi się skończyć i mogę tutaj wrócić.
Wiem, że czytelników po takiej przerwie będzie znacznie mniej, ale dziękuję za wsparcie tych, którzy wiernie czekali. Jestem Wam bardzo wdzięczna!
Tyle ode mnie, zapraszam na rozdział, mam nadzieję, że za bardzo się nie zanudzicie.
xx


Odkąd w liceum zaczęłam uczęszczać na treningi, aż do tej pory zawsze kojarzyły mi się z czymś przyjemnym, – co dla wielu mogłoby się wydawać dziwne. Jak można wielbić coś, co wymaga od nas poświecenia tyle życiowej energii? Wspominałam już, że byłam inna od wszystkich?
Nigdy nie ukrywałam tego, że nie należę do tych normalnych” osób. W liceum stroniłam od elitarnych grupek. Omijałam ich szerokim łukiem. To, że udało mi się wygrać kilka – ważnych czy też mniej - zawodów nie stawiało mojej osoby w rankingu tych najpopularniejszych dzieciaków. Dla praktycznie całej populacji w szkole, łucznictwo wydawało się bardzo nudnym, niezrozumiałym zajęciem i to również nadawało mi określenie nudziary.
Dla wszystkich bycie popularnym było czymś niemal tak ważnym jak oddychanie. Bo przecież popularność wszystko mogła rozwiązać... Tez mi coś! Miałam to naprawdę gdzieś.
Nie wiem skąd tak nagle wzięło mnie na wspominanie nastoletnich czasów, Fakt, działo się to wszystko dosłownie kilka lat temu, ale w sytuacji, w jakiej się obecnie znajdowałam, wydawało mi się jakby upłynęło zdecydowanie więcej czasu. Być może wspomnienia tamtych młodzieńczych lat, zagościły w głowie, ponieważ tęskniłam za matką. Jak nigdy dotąd.Tak bardzo potrzebowałam jej obok. Nie chciałam tego życia.
Biegnąc truchtem, tak bardzo znajomą już ścieżką wiodącą przez las powróciłam do przeszłości. Wszystko było piękne. Nie znałam ojca, jedyna osoba, na której mi zależało wciąż żyła i to było piękne. A teraz? Byłam zmuszona do odbywania bardzo męczących ćwiczeń. Biegałam, trenowałam pod okiem swojego nowego „trenera” niemal codziennie, po kilka godzin.To było wyzwanie dla mojego organizmu, który po dłuższej przerwie, zdążył się już od wszystkiego odzwyczaić.
Początki były najgorsze, nie byłam przygotowana na taki natłok obowiązków. Po pierwszym dniu mięśnie paliły mnie niemiłosiernie i myślałam, że nie wstanę już nigdy ze swojego łóżka. Miałam ochotę zostać w nim do końca swoich dni. To było coś okropnego.
Od przydzielenie mnie pod skrzydła Clinta upłynęły już ponad trzy tygodnie i chcąc czy nie, odczuwałam już wpływ tarczy na swoje życie. Już nic nie miało być takie jak przedtem.

Po kilku minutach biegu, zatrzymałam się, opierając jedną dłoń na korze pobliskiego drzewa, a drugą poprawiłam wypadające z uszu słuchawki. Potrzebowałam chwili na odpoczynek. Sprawdzając przy okazji godzinę, dotarło do mnie, że miałam bardzo mało czasu na powrót do domu, ogarnięcie się do porządku i szybkie wstawienie się przed swoim opiekunem.
Zaciskając dłoń w pięść, walnęłam nią delikatnie o drzewo i odepchnęłam się od rośliny znów puszczając się biegiem przed siebie. Byłam w pełni skupiona na tym gdzie stawiam nogi i czy nie zbaczam z obranego kursu, że zwracałam zbytniej uwagi na to, co się dzieje wokół mnie.
Dopiero po paru sekundach mój szósty zmysł wyłapał, że coś jest nie tak. Powoli zaczęłam zwalniać, aż w końcu zatrzymałam się raptownie, czując narastający w ciele niepokój. Sama nie wiem, skąd tak nagle ogarnęło mnie takie uczucie, jednak wyraźnie czułam, że nie jestem sama.
Wyciągnąwszy słuchawki z usłyszałam usłyszałam dźwięk łamanych gałązek, który utwierdził mnie w tym przekonaniu. Coś lub raczej ktoś znajdował się całkiem niedaleko mnie.
Stanęłam jak sparaliżowana wsłuchując się w odgłosy dochodzące z lasu. Moje serce zaczęło tłuc w piersi, dlatego musiałam wziąć kilka głębokich oddechów, lecz one wcale nie były pomocne.
Cichy trzask rozległ się ponownie, po czym wokół nastała cisza, przerywana jedynie moimi urywanymi oddechami. Powoli rozejrzałam się wokół i zamarłam, gdy mój wzrok napotkał postać mężczyzny, stojącą kilkanaście metrów ode mnie.
Ile mogło minąć od mojego pierwszego spotkania z nieznajomym? W tym momencie nie potrafiłam sobie tego przypomnieć. Jednak od tamtego czasu wypierałam myśli na temat tajemniczej postaci i starałam się nie zaprzątać nim sobie głowy. Byłam święcie przekonana, że był to po prostu jakaś…pomyłka.
 Tylko on widocznie nie postanowił tak szybko odpuścić. Pojawił się znów, w najmniej oczekiwanym przeze mnie momencie. Co najgorsze, nie wiedziałam jakie tak naprawdę są zamiary tej osoby, a świadomość tego, że jestem tutaj sama, potęgowała u mnie jeszcze większy strach. Dlaczego właśnie ja?

- Okej, dość tego! Kim jesteś i czego ode mnie chcesz? – odezwałam się. Byłam jednak zaskoczona, że pomimo tego, iż czułam jak moje ciało drży, mój głos brzmiał pewnie i nie ukazywał, w jakim stanie obecnie się znajduję. Przez moment poczułam przypływ dumy do własnej osoby z powodu takiej postawy.
Przekrzywiłam delikatnie głowę, obserwując uważnie każdy ruch mężczyzny. Chyba chciałam pokazać mu, że wcale nie jestem taka bezbronna, na jaką mogłam się wydawać. Co prawda nie miałam przy sobie żadnej broni, mogłam jedynie polegać na swojej sile fizycznej, ale wszystko mogłam nadrobić postawą.
Powoli zaczynałam obmyślać plan, który pomógłby mi wycofać się jak najszybciej z tego miejsca, gdyby zaszła taka konieczność. Nie słysząc wciąż odpowiedzi, zrobiłam kilka kroków do tyłu, uważnie rejestrując ruchy tamtego. Jego twarz tym razem nie była przysłonięta cieniem rzucającym przez daszek czapki. Mogłam dokładnie dostrzec rysy jego twarzy, ale nie to przyciągnęło moją uwagę. Tylko jego jedna ręka wykonana z metalu. Zaraz, zaraz…
- Bucky?! - szepnęłam, cóż przynajmniej starałam się, ale mój głos zabrzmiał nieco piskliwie i na dźwięk tego imienia, mężczyzna poruszył się niespokojnie. Jego metalowa dłoń zacisnęła się w pięść i wtedy...odezwał się.
- Jesteś nam potrzebna.
Zmarszczyłam brwi, badając go wzrokiem. Co on powiedział? Jestem potrzebna? Im, czyli komu do cholery? Na usta cisnęło mi się kolejne pytanie, pragnęłam wyjaśnień, jednak z głębi gardła wydarł mi się tylko cichy, nerwowy chichot. Wprost cudownie. Moje ciało znów inaczej reagowało na zaistniałą sytuację. Nawet tego nie kontrolowałam.
- Raczej nie jestem zainteresowana – odparłam, coraz pewniej stawiając kroki do tyłu. – Jeśli ten ktoś, dla kogo pracujesz myśli, że potulnie jak baranek stawię się przed nim, myli się.
Posłałam mężczyźnie jeszcze jedno pewne spojrzenie, po czym nie czekając na nic innego, odwróciłam się na pięcie i puściłam biegiem.
Nie udało mi się przebiec kilkunastu metrów, gdy nagle usłyszałam za sobą szybkie kroki i jakaś siła odepchnęła mnie mocno na bok. Upadłam wydając z siebie zduszony dźwięk. Wiedziałam, że po takim czymś będę mocna potłuczona, ale w tej chwili nie zaprzątałam sobie tym głowy. Musiałam stad jakoś uciec!
Nie wiedziałam czy Bucky zniknął i darował sobie całe to przedstawienie, więc szybko wsparłam się na rękach i wstałam. Ale on znów pojawił się znikąd. Nim się obejrzałam, unosiłam się kilka centymetrów nad ziemią, czując zimne palce zaciskające się na szyi. Jego brązowe tęczówki mierzyły mnie z nieukrywaną nienawiścią, gdy próbowałam złapać choć najmniejszy oddech. Szarpałam się, wymachiwałam nogami, próbowałam odciągnąć go od siebie – bezskutecznie.
Powoli wielką trudność sprawiało mi złapanie oddechu i przeczuwałam najgorsze, ale w głowie wciąż krążyła mi jedna myśl. Skoro komuś byłam potrzebna to, dlaczego jego wysłannik próbował mnie zabić?! Po raz ostatni zamachnęłam się nogami i czując, że siły mnie opuszczają, pozwoliłam mojemu ciału zawisnąć bezwładnie. 
Przed oczami tańczyło mi coraz więcej ciemnych plam, aż w końcu mrok zapełnił wszystko.

35 komentarzy:

  1. miło w końcu cos tu przeczytać :) Rozdział rekompensuje twoją długą nie obecność, krótkie ale ciekawe, szybko dodaj kolejną część :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super zaciekawiłaś mnie szybko czekam na nexta ;*
    Życzę weny ślę całusy i bla bla bla xD
    Fran

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie, wiwat for you!
    Miło coś przeczytać po takiej przerwie. Na twojego bloga trafiłam dopiero gdy przerwa trwała od dłuższego czasu.
    Życzę weny, buziaki
    Riv

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooooo@!!! *-* świeeetbyyy ♡ z niecierpliwością czekam na następny 💖

    OdpowiedzUsuń
  5. Na bloga trafiłam nie dawno. Wzięłam się za czytanie i po 2 godzinach nie odrywania się od laptopa, skończyłam. Wciąga, i to bardzo :) Rozdziały są świetne, nawet te, które, według Ciebie, są słabe. Żałuję, że póki co, przeczytałam tylko 8 rozdziałów. Nie torturuj nas i nie każ czekać długo, szczególnie, że skończyło się w takim momencie!
    Trochę dziwi mnie w tym opowiadaniu postawa Tony'ego. Opisywałaś, że unosi się, a filmie nigdy nie widziałam, żeby tak było. No ale cóż, to Twoje wyobrażenie, więc niech będzie po Twojemu :)
    Główna bohaterka to dziewczyna, którą od razu idzie polubić. Szkoda tylko, że daje się tak łatwo sprowokować swojemu ojcu. Bardzo też polubiłam jej przyjaciółkę, jest niesamowita :D

    Zapraszam na mojego bloga, także fanfiction o Avengersach :D
    http://amanna-crua.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To miło czytać takie słowa, ciesze się, że komuś się podoba to co tutaj publikuję :)
      Uznałam, że pokaże trochę inaczej Stark'a, ale też nie chcę za bardzo odchodzić od tego jaki naprawdę jest, bo sama go takiego uwielbiam najbardziej :D
      Jeszcze raz dziękuję za ten komentarz xx

      Pozdrawiam x

      Usuń
    2. Nie ma za co :) Podoba to za mało powiedziane, to jest świetne <3 Nie mogę się doczekać dalszej części.
      To dobrze, że nie odejdziesz całkowicie od tego, jaki jest, to najlepsza postać w całych Avengresach (poza Natashą) :D

      Życzę weny

      Usuń
    3. Postaram się coś szybko zacząć pisać, na razie zbieram pomysły. Może zmiana miejsca mi pomoże odnaleźć wenę, haha :)
      Ja też go uwielbiam i nie miałabym serca zmienić go całkowicie, więc nie ma się o co martwić :)

      PS.
      Twoje opowiadanie odwiedzę wkrótce xx

      Usuń
  6. Bardzo mi się podoba :) Daje 8/10 :) W dodatku historia o Allison <3 Obserwuję i zapraszam do siebie: http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! *-* Tyle czekania i jest 8 rozdział,miło że wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeee ! Wróciłaś ! Rozdział cudowny i czekam na więcej :3
    Życzy eeny i pozdrseia
    Zielono oka

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno tu nie zagladalam,ze niemal zapomnialam o cztm bylo cale opowiadanie. Widze jednak ze brniesz do przodu z akcja. Czekam na wiecej

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku! Jestem tu nowa i to mój pierwszy komentarz, więc postaram się aby wypadł jak najlepiej. Najpierw chcę Ci powiedzieć, że cieszę się jak głupia, że znalazłam tego bloga. Zdołałam go pochłonąć w niecałą godzinę, cały czas nie mogąc się oderwać od tekstu. Masz przyjemny styl pisania i lekkie pióro. Opisy bohaterów, miejsc, uczuć... wszystkiego są niezwykle wyszukane i dobrze dobrane. Nie mam co się do nich przyczepić, a zazwyczaj one spędzają mi sen z powiek. Co do treści. Uwielbiam główną bohaterkę! Wykreowałaś ją na realną postać, nie czuję żebyś to ty pociągała za jej sznurki. Nie zrobiłaś z niej kukiełki, za co ogromnie dziękuję :) Jej relacja z Kapitanem... podoba mi się! Aż wręcz nie mogę się doczekać jak do czegoś pomiędzy nimi dojdzie. Chociaż po tym co przeczytałam w tym rozdziale... jestem ciekawa, czy w najbliższej przyszłości go spotka. Dla kogo pracuje Bucky? Czyżby nadal dla Hydry, której niektóre ograny jeszcze działają w ukryciu. Zaintrygowałaś mnie! Dodaje Twojego bloga do obserwatorów i mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko, bo nie ręczę za swoją ciekawość. Życzę dużo weny!

    Zaproszę również do mnie, jeśli interesuje Cię tematyka HP, a konkretnie Dramione:
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się, że do nas wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Blagam pisz dalej a muszę wiedzieć co się potem salo byłam cię N kolanach jesteś najlepsza w pisaniu blogów blagammmmmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział jest w przygotowaniach, spokojnie x I dziękuję za takie miłe słowa!

      Usuń
    2. Śnie o kolejnym rozdziale niech będzie więcej akcji z Rogersem

      Usuń
  13. Znalazłam, pożarłam i pokochałam :D Czekam na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak wiem że masz szkołę ale ja umieram z tęsknoty za kolejnym rozdziałem serio. Tęsknię czekam i czekam. Kiedy kolejny rozdział ?

    Mellanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat szkoły nie mam, ponieważ studiuję, a raczej studiowałam. Czeka mnie jeszcze za 2 tygodnie obrona i muszę się do niej przygotować, tak więc nie mam zbytnio czasu aby myśleć nad nowym rozdziałem. Ale zarys jest, więc zaraz po, będę pisać x

      Usuń
    2. Dobrze to poczekam nawet całą wieczność xd

      Usuń
    3. Haha, aw, miło mi to słyszeć :) Ostatnio miałam jeszcze dłuższą przerwę i na prawdę połowa czytelników się wykruszyła, więc będzie mi miło, jak ktoś pozostanie, pomimo wszystko :)

      Usuń
  15. Jeszcze nie czytałam blogów o Kapitanie Ameryce czy Bucky'm, zazwyczaj ograniczałam się do Lokiego lub Hulk'a, ale coś mnie tknęło, kiedy weszłam na Twojego bloga. Wydaje mi się, że to był Bucky i jego zasłonięta twarzyczka w nagłówku. ;)

    Chciałam rozłożyć sobie rozdziały na kilka dni, skomentować na początku pierwszy, bo jutro sprawdzian i kartkówka, ale nie, oczywiście, Halszka się wciągnęła i tak pochłonęła wszystkie rozdziały.

    Kocham wątek łucznictwa, zawsze chciałam tego spróbować, udało mi się tylko raz, niestety. Wracając, tworzysz ładne zdania, jestem w stanie sobie wszystko wyobrazić, są obrazowe.
    Wczułam się w sytuacje Irmy, sama byłam w podobnej, więc wiem, że doskonale wyszło Ci opisanie tego, co się dzieje z człowiekiem, kiedy dowiaduje się, że ktoś bliski jest w szpitalu i, że umarł. Czuje tez, iż na początku nie będę lubiła w tym opowiadaniu Starka, choć zazwyczaj go uwielbiam. ;)

    Podoba mi się również, że dodajesz gify, o wiele łatwiej jest sobie wtedy wyobrażać sytuacje, które przedstawiasz. Lubię Cheryl. I zastanawiam się jak rozwiną się relacje Irmy z Tonym. Lalala, Bucky na końcu?~ Nie mogę się też doczekać, kiedy Irma się ze wszystkimi spotka!

    Czekam na akcję. :P I jest! Fabuła się rozwija, rozumiem więcej, mam mniej pytań, a uwierz mi, trochę ich miałam.

    Cheryl jaka wygadana! A Irma taka biedna z tym swoim „Jasne”, choć tak naprawdę, gdzieś tam, w środku, cieszy się jak małe dziecko. :D

    Gif Kapitana w szóstym rozdziale mnie rozpraszał. Serio. Ciągle wracałam, żeby patrzeć na jego mięśnie. Chryste Panie.

    Tony father so much. Pojawia się Clint, lalala~ Jakieś wspólne treningi czy coś?

    Przepraszam za mój komentarz. Serio. Nigdy nie potrafiłam ich pisać. XD Ogółem rzecz ujmując, blog mi się podoba, będę wpadać często i czekam na następny rozdział!

    Pozdrawiam, Halszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko ja nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :*

      Usuń
    2. Pisze się, spokojnie ☺

      Usuń
    3. Ale że aż 4 miesiące serio?! 4 tygodnie kumam ale ze by miesiące ? Błagam szybciej

      Usuń
    4. Informuję, że rozdział jest praktycznie skończony x

      Usuń
    5. Mam nadzieję że chociaż długi. Czekam i czekam niecierpliwie :*

      Usuń
    6. Nie obiecuję, że będzie on długi, ponieważ piszę na tyle na ile wiem, że nie leję niepotrzebnie wody :) A tego nie lubię robić. Dodaję krótkie, ale konkretne rozdziały, w których zawieram to co chcę "przekazać".

      Usuń
  16. Kiedy dodasz nowy rozdział?
    Strasznie długo trzeba u ciebie czekać, na innych blogach dodaje się 1 rozdział miesięcznie (albo i więcej) i jest 3 razy dłuższy od twojego. Ja sama na swój dodaję co 2 tygodnie (z tym że mniej więcej takie, jakie ty masz), a wcześniej co miesiąc. Cztery miesiące to naprawdę za dużo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na innych blogach, nie u mnie. Ja nie potrafię tak napisać na szybko i byle jak rozdział i od razu go tutaj dodać. Lubię jak mam wszystko dopracowane i dlatego to czasami tak długo trwa. Poza tym oprócz blogowania mam też życie prywatne i ups, nie mogę się skupiać tylko na jednym.
      Rozdziałowi obecnie brakuje tylko zakończenia. A długość jest specjalnie taka. Nie lubię niepotrzebnie lać wody.
      Wiem, ze przerwa jest dosyć długa, ale czasami też cierpię na brak weny. Jako pisarka chyba powinnaś mnie doskonale zrozumieć.
      I dlaczego z anonima? Przecież nie gryzę, a wolę wiedzieć z kim prowadzę rozmowę.

      Pozdrawiam x

      Usuń
    2. Wiem, że nie gryziesz. Z anonima, ponieważ mam ograniczony internet, i szkoda mi czasu na przypomnienie sobie hasła i zalogowanie.
      Oczywiście rozumiem, że masz też swoje życie prywatne, a także brak weny. Widać, że nad rozdziałami pracujesz, bo są bardzo dobre, jednak 4 miesiące to troszkę za dużo.
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Okej, rozumiem.
      Tak, wiem, że to dużo, ale serio to nie jest tak, ze nic nie ruszam z pisaniem, bo pracuję nad tym w każdej wolnej chwili.
      W tym miesiącu na pewno coś dodam.

      Usuń